Był ChatGPT od OpenAI, od niedawna triumfy święci także Bing AI, a już zza horyzontu wyłania się Google Bard. I nie da się ukryć, że odpowiedź Google na nabierający tempa trend może poprzestawiać pionki na szachownicy.
Marketing (zwłaszcza w swoim wydaniu internetowym) wydaje się jednym z najciekawszych sektorów, jeśli chodzi o potencjał technologii AI. Analiza danych, personalizacja treści, optymalizacja kampanii reklamowych to tylko kilka przykładów wykorzystania sztucznej inteligencji. Osoby zajmujące się tworzeniem kampanii zyskują niesamowite narzędzie służące do gromadzenia i analizowania dużych ilości danych. Przekłada się to na lepsze zrozumienie zachowań konsumentów i dostosowanie swoich działań do ich potrzeb oraz preferencji.
Jednym z najbardziej popularnych zastosowań AI w marketingu jest personalizacja contentu. Agencje mogą tworzyć treści reklamowe, które są bardziej dopasowane do profilu klientów.
O czym natomiast warto pamiętać, to fakt, że AI w marketingu nie jest zupełnie nowym zjawiskiem. Co prawda tak szybkie tempo rozwoju to kwestia ostatnich kilku miesięcy, natomiast technologia już od wielu lat jest wykorzystywana w optymalizacji wielu procesów. Sztuczna inteligencja w branży to więc nie chwilowa moda, ale raczej konieczność. Jej rozwój zdecydowanie należy postrzegać w charakterze ewolucji.
Czy jednak Google Bard ma na tyle silny potencjał, by zmienić bieg historii?
Zacznijmy od podstaw. Czym jest Google Bard?
Mowa tutaj o czacie sztucznej inteligencji opartym o model językowy LaMDA.
Obecnie usługa ma status eksperymentu i została udostępniona do testów wyselekcjonowanej grupie testerów. Bard ma pomóc użytkownikom w wyszukiwaniu informacji w sposób bardziej naturalny i intuicyjny.
W przeciwieństwie do wyszukiwarki Google, która zwraca wyniki w formie listy linków, Bard odpowiada na pytania użytkowników w sposób wyczerpujący i szczegółowy. W założeniach ma być narzędziem do pogłębionych badań czy tworzenia skrupulatnych, syntetycznych treści łączących w sobie rozległe obszary wiedzy.
W tym momencie musimy rozróżnić dwie technologie. Jedną z nich jest LaMDA, a drugą – Google Bard. Pierwsza z nich to tzw. model językowy. Co ciekawe, nieustannie rozwijany przez firmę z Kalifornii od 2021 roku. Do tej pory nie było o niej głośno, lecz niedawna moda na sztuczną inteligencję zmobilizowała pracowników firmy do podzielenia się z użytkownikami owocami swojej pracy.
LaMDA od czasu powstania charakteryzowała się niezwykłymi jak na ówczesne czasy możliwościami w zakresie komunikacji. Ta sztuczna inteligencja nie tylko rozumie i może rozmawiać z człowiekiem, ale jest także zdolna do tworzenia kreatywnych, innowacyjnych treści. Szczegółowe zrozumienie składni oraz semantyki pozwala z kolei na udzielanie precyzyjnych komunikatów oraz odpowiedzi.
W oparciu o model LaMDA tworzona jest usługa Google Bard. Na chwilę pisania tych słów, a więc pod koniec marca 2023 roku, czat nie jest jeszcze dostępny. Wiemy natomiast, że został on udostępniony grupie testerów i to oni mają możliwość sprawdzenia rozmaitych funkcjonalności Barda.
Finalnie Bard ma stanowić integralną część wyszukiwarki, lecz zamiast przekierowywać użytkowników na strony z linkami, od razu udzieli odpowiedzi na frapujące użytkowników zapytania. Przedstawiciele Google szczycą się, że Bard łączy ogromną wiedzę dostępną za pośrednictwem wyszukiwarki z inteligencją oraz kreatywnością modelu LaMDA.
Google Bard ma umieć odpowiadać na pytania, na które nikt nie może odpowiedzieć bez wielogodzinnego przygotowania merytorycznego, a także poruszać tematy związane z postawionym pytaniem. Co jednak pozostaje tajemnicą, to liczba języków, w jakich AI od Google będzie porozumiewać się z użytkownikami. Chat GPT bez problemu korzysta z języka polskiego i tłumaczy teksty z angielskiego na polski. Nie da się ukryć, że jest to jedna z najważniejszych funkcji tej usługi, bez której czat byłby znacznie bardziej ograniczony.
Inne wątpliwości dotyczą także tego, w jakim zakresie Bard będzie zintegrowany z wyszukiwarką. Google nie udostępnia na razie informacji na ten temat, ale pojawiły się sugestie, że może to być oddzielna aplikacja z dostępnym czatem. Zastosowanie sztucznej inteligencji do usługi działającej niezależnie od wyszukiwarki wydaje się skuteczniejszym rozwiązaniem w przypadku tworzenia długich tekstów oraz prowadzenia zaawansowanych rozmów.
Przedstawiciele Google zarzekają się, że godzina Barda wybije już niedługo. Na początku czat będzie oparty na lżejszym modelu LaMDA, co umożliwi obsługę większej liczby zapytań przy mniejszej mocy obliczeniowej. Model ten będzie testowany pod kątem jakości, bezpieczeństwa i skuteczności odpowiedzi opartych na rzeczywistych informacjach.
Pełną wersja modelu LaMDA Google wprowadzi stopniowo, ponieważ wymaga ona dużych nakładów mocy obliczeniowej. Firma z Kalifornii zamierza uczyć swoje algorytmy AI na podstawie informacji zwrotnych, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Chatu GPT.